ŚRODOWISKO
ZAANGAŻUJ SIĘ
KONTAKT
-
Fundacja WWF Polska
ul. Usypiskowa 11
02-386 Warszawa
kontakt@wwf.pl
Pewnej zwyczajnej nocy, niedługo po tym, jak księżyc pojawił się na niebie, ziemia pod jednym z malutkich miasteczek w dalekiej Mjanmie (dawnej Birmie) zadrżała niespodziewanie. Saw Kyaw Naing Soe otworzył oczy. Wszędzie wokół panowała ciemność. Nasłuchiwał przez chwilę, po czym zamykając oczy wyszeptał…
- Słonie wróciły.
Był kwiecień 2018 r. Upał szczególnie dawał się we znaki. Saw i grupa 15 innych mieszkańców wstała wcześnie, aby uniknąć spiekoty dnia. Wzięli motyki, szpadle, worki z solą i ceramiczne naczynia. Załadowali zgromadzony sprzęt na motorowery i ciężarówki, po czym wyruszyli ze swojej miejscowości w niemal 10-kilometrową podróż do rezerwatu leśnego. Kiedy dotarli do końca drogi, zdjęli z pojazdów cały ekwipunek i zarzucili go sobie na barki – resztę drogi musieli przebyć pieszo. Czekała ich trudna wspinaczka po stromym stoku, jednak dla Saw i jego przyjaciół takie wzniesienie nie było niczym nadzwyczajnym. W tym zdradliwym lesie czuli się jak w domu. Wkrótce ciężar niesionych narzędzi dał się odczuć wędrowcom. Po krótkim odpoczynku ruszyli w dalszą drogę. W końcu dotarli do celu – małego skrawka niskiego lasu, do którego nieśmiało docierały pierwsze promienie wschodzącego słońca.
Wkrótce zabrali się do kopania.
Miejscowość, w której mieszka Saw, jest zupełnie nowa. Budowę rozpoczęto w 2015 r. na skraju lasu, w ramach dążenia władz do zapewnienia miejsca do życia lokalnej społeczności, która wcześniej była zmuszona do opuszczenia tego obszaru z powodu panującej wojny domowej.
Przy wyborze miejsca pod budowę osady przeoczono jednak istotny fakt. Miasteczko wyrosło na bardzo ważnym dla lokalnego ekosystemu miejscu – naturalnej lizawce, z której korzystało wiele gatunków zwierząt, w tym słoni. Lizawki to miejsca, gdzie na stosunkowo niewielkiej głębokości znajdują się znaczne ilości soli. Wiele zwierząt czerpie niezbędne im do życia sole mineralne właśnie z takich miejsc.
- Nie myśleliśmy o naturalnych lizawkach solnych – mówi administrator miasteczka, Saw Htay Aung – a kiedy zdaliśmy sobie z tego sprawę, było za późno. Budowa była już zaawansowana.
Słonie przybywały w licznych stadach, czasem z bardzo odległych lasów, prawdopodobnie ścieżką wytyczoną przez ich przodków wiele pokoleń wcześniej, w poszukiwaniu niezbędnych do życia minerałów z lizawki… Lizawki, która nagle znalazła się w centrum miasteczka, w którym garstka ludzi od 2016 r. zaczynała się osiedlać i budować na nowo swoje życie.
Początkowo ci gigantyczni goście byli pewną niedogodnością, ale nie problemem.
- Słonie nie powodowały żadnych szkód – mówi Saw – zostaliśmy poproszeni, aby ich nie straszyć i nie krzywdzić. Doradzono nam, abyśmy nie uciekali, kiedy się pojawiają.
Pomóż nam rozwiązywać konflikty między ludźmi a słoniami »
Ale czasy się zmieniły… w tym niegdyś spokojnym miasteczku znajduje się obecnie prawie 700 domów.
Wraz ze wzrostem populacji wzrasta również ryzyko konfliktu na linii człowiek-słoń. Pola kukurydzy są ważnym źródłem utrzymania dla lokalnej społeczności. Zdominowały one krajobraz dzikiej niegdyś okolicy, nie pozostawiając słoniom innego wyboru, jak przedzieranie się w poszukiwaniu soli mineralnych przez nowy, nieznany im krajobraz stworzony ręką człowieka.
W wielu miejscach spotkania ludzi z dzikimi słoniami indyjskimi bywają katastrofalne w skutkach dla obu stron. Wiedzione głodem słonie niszczą pola uprawne i niektóre zabudowania, a ludzie podejmują działania odwetowe, chcąc chronić swoje majątki i bliskich. Zbyt często kończy się to tragicznie – niepotrzebną utratą życia ludzi i słoni.
Na szczęście lokalna społeczność zamieszkująca miasteczko w Mjanmie podjęła działania w celu zmniejszenia ryzyka konfliktu. Zwróciła się do lokalnych władz, aby poprosić o pomoc w znalezieniu rozwiązania problemu kłopotliwych gości.
Przekierowanie stada
Miejscowi zaobserwowali, że słonie zwykle przybywają do miejscowości dwa razy w roku – na początku czerwca, co pokrywa się z początkiem sezonu monsunowego w Mjanmie oraz pod koniec pory deszczowej. Podczas każdej wizyty, spędzają noc między 1.00 a 5.00 rano przy lizawce, po czym wycofują się z powrotem w głąb leśnej gęstwiny. Takie zachowanie jest naturalne i zostało zaobserwowane u wielu populacji dzikich słoni oraz innych zwierząt roślinożernych. Korzystanie z lizawek pozwala uzupełnić ich dietę o niezbędne sole mineralne.
Amy Maling z WWF Mjanma na co dzień zajmuje się koordynowaniem działań na rzecz ochrony niezwykłego obszaru Dawna Tenasserim. Była jednym z ekspertów poproszonych o znalezienie rozwiązania konfliktu między ludźmi i słoniami. Specjaliści wiedzieli, że ograniczenie tego naturalnego zachowania zwierząt jest bardzo mało prawdopodobne, a odcięcie słoni od źródła niezbędnych w ich diecie soli poprzez budowę ogrodzeń i inne środki odstraszające nie wchodzą w grę. I tak powstało pytanie:
- Co gdybyśmy przekierowali słonie do nowej, stworzonej przez człowieka lizawki?
Tym właśnie zajmował się Saw i 15 innych mieszkańców miasteczka w ten upalny, kwietniowy poranek 2018 r.
- Krok po kroku wykopywaliśmy kolejne rowy, wypełnialiśmy je solą i ponownie przykrywaliśmy warstwą ziemi – mówi Saw.
Po 15 długich dniach w rezerwacie leśnym 10 kilometrów od miasteczka pojawiło się 40 apetycznych lizawek, każda o szerokości i długości 3 metrów i głębokości 30 cm. Społeczność lokalna poczuła ulgę, ale czy gdy nadejdzie pora deszczowa, słonie będą wiedziały, dokąd się udać?
Do stworzenia lizawek wykorzystano 50 worków soli, a prace nad nimi trwały ponad dwa tygodnie.
Wraz z początkiem czerwcowych deszczów, jak na wezwanie, pojawiły się słonie. Jednak w miarę upływu dni odgłosy przybywających gigantów stawały się coraz rzadsze, aż w końcu miasteczko ogarnęła kompletna cisza.
Pora deszczowa dobiegała końca, a tymczasem w mieście nie było śladu obecności stada.
Saw Sae Ne jest odpowiedzialny za ochronę dzikich słoni w regionie, też brał udział w przygotowaniu sztucznych lizawek.
- Na początku słonie dalej odwiedzały miejscowość, ponieważ lizawki były jeszcze w budowie, ale kiedy na swojej drodze powrotnej znalazły nowe lizawki, przestały przybywać do osady – wyjaśnia Saw.
Zdjęcia z fotopułapek i kamer ustawionych na skraju nowej lizawki ujawniły zadziwiające sceny. Grupy słoni grzebiące w ziemi w poszukiwaniu soli, a wraz z nimi szereg innych zwierząt, takich jak kopytne serau i mundżaki, dziki czy jeżozwierze. Sztuczna lizawka zadziałała jak naturalna!
Fotopułapki ustawione w miejscu sztucznej lizawki ujawniają niesamowite zdjęcia stada słoni, podrzucających ziemię, aby dostać się do pokładów soli.
Odciski w błocie mogą wydawać się niczym wyjątkowym, ale są w istocie świetnym wskaźnikiem gatunków, korzystających z lizawki.
To właśnie ta, umieszczona w strategicznym miejscu, fotopułapka uchwyciła na zdjęciach szereg gatunków korzystających z lizawki, m.in. serau, dzika, mundżaka i jeżozwierza.
Miasteczko nawiedzane przez słonie, o którym piszemy, ma oczywiście swoją nazwę. Jest jednak bardzo istotny powód, dla którego nie możemy jej ujawnić. Cykliczność zachowania słoni czyni z nich łatwy łup dla kłusowników. Podczas korzystania z lizawki są szczególnie narażone na atak i bezbronne.
Nielegalny handel dziką fauną i florą jest w Mjanmie poważnym problemem. Kłusownictwo dla kości słoniowej i skóry grozi zagładą populacji słonia indyjskiego w kraju. Inne zagrożone gatunki czeka podobny los, chyba że będą odpowiednio chronione.
- Naprawdę martwimy się, że zapewniamy myśliwym miejsce, gdzie mogą łatwo strzelać do dzikich zwierząt – mówi z niepokojem Saw Htay Mying, dodając – Musimy mieć to na uwadze i jak najszybciej objąć ten obszar ochroną.
Amy Maling z WWF zaznacza, że można utworzyć tam obszar chroniony przez społeczność lokalną. Na tej stale kurczącej się planecie nasza zdolność do przystosowania się ma zasadnicze znaczenie dla stworzenia środowiska, w którym przyroda i ludzie żyją w harmonii.
- Jest to świetny przykład udanego działania podjętego w celu ochrony zarówno słoni, jak i ludzi – mówi Amy Maling.
„Cieszymy się, że mogliśmy pomóc w powstrzymaniu tego potencjalnego konfliktu, ale wiele gatunków wciąż stoi w obliczu szeregu zagrożeń, które mogą doprowadzić ich do wyginięcia. To nie jest tylko fakt do przemyślenia, lecz nasza wspólna odpowiedzialność”.
Zespół WWF Mjanma
Autorzy: Grzegorz Borowski, Agnieszka Muzińska
Konsultacja merytoryczna: Monika Łaskawska-Wolszczak