ŚRODOWISKO
ZAANGAŻUJ SIĘ
KONTAKT
-
Fundacja WWF Polska
ul. Usypiskowa 11
02-386 Warszawa
kontakt@wwf.pl
Autostrada, wybudowana za miliard złotych, a potem zapomniana przez większość decydentów, nieużywana i wiejąca pustką. Czy to scenariusz filmu grozy? Choć brzmi on absurdalnie, to w Małopolsce jest rzeczywistością. Mowa o Drodze Wodnej Górnej Wisły, czyli liczącej ponad 70 km rzecznej autostradzie, zaczynającej się Oświęcimiu a kończącej w Krakowie. Dziś pamiętają o niej jedynie ci, którzy pracowali przy jej tworzeniu i ci, którzy do dziś muszą ją podtrzymywać przy życiu.
Żeglugę na Wiśle uprawiano przez stulecia. W czasach kiedy brakowało dróg i nie funkcjonowała jeszcze kolej, siły przyrody wykorzystywano do spławiania głównie drewna, zboża i soli. Dzięki temu ciężkie surowce można było transportować na duże odległości przy dużo mniejszym wysiłku. To rozwiązanie miało jednak swoje ograniczenia. To zwężające się odcinki rzeki lub wypłycenia, ale i kaprysy pogody, duże wezbrania uniemożliwiały spływ, podobnie jak zbyt niski poziom wody, spowodowany suszą. Przy ostrzejszych zimach dochodziło też do zamarzania rzeki lub trzeba było lawirować pośród kry i śryżu. Dlatego, wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na towary i, zamiast dostosować się do nieprzewidywalnego rytmu natury rzeki zaczęły być ujarzmiane na potrzeby transportu. W XX wieku, postanowiono użeglownić górny odcinek Wisły, czyli przekształcić go pod potrzeby człowieka.
Koncepcje planowanej drogi wodnej zmieniały się przez lata, nawet już w trakcie budowy pierwszych stopni wodnych. Powodami były brak środków na realizację ambitnych projektów, ich czasochłonność i zderzenie pomysłów z rzeczywistością. Mimo pierwotnego planu, o dostosowaniu rzeki do zestawów barek o ładowności 3500 ton, zatrzymano ambicje na ¼ początkowych założeń.
Koszt budowy Drogi Wodnej Górnej Wisły można wycenić na ok. miliard złotych. Do tej pory powstało 6 stopni wodnych ze śluzami na 24 kilometrowym odcinku żeglownego kanału. Jednocześnie skanalizowano trzykrotnie dłuższy - 72 kilometrowy odcinek rzeki. Choć w zamyśle miał przede wszystkim służyć do transportu węgla do elektrociepłowni i do podkrakowskiej Huty, obecnie służy jedynie do lokalnego transportu piasku, żwiru i kamienia. Co zdarza się też niezwykle rzadko.
Droga Wodna Górnej Wisły. Analiza kosztów i korzyści, stan istniejący i plany dalszego rozwoju »
Ze względów na emisję zanieczyszczeń do środowiska powodowaną przez transport drogowy, poszukiwanie bardziej ekonomicznych i ekologicznych alternatyw jest koniecznością. Wbrew obiegowym opiniom, transport rzeczny nie jest ani najbardziej ekologiczny ani ekonomiczny. Dużo bardziej konkurencyjny jest transport kolejowy.
Średnia prędkość barki płynącej z prądem to 25 km/h, natomiast pod prąd to już jedynie 10 km/h. Te wartości nie zmieniłyby się nawet po wybudowaniu „wodnych autostrad” . Dla porównania transport kolejowy z obecną średnią prędkością około 25 km/h po modernizacji sieci kolejowej osiągnie prędkości rzędu 75-85 km/h.
Transport kolejowy wymaga dostosowania do współczesnych wymagań odbiorców. Kosztować to będzie ok 34 mld zł. Choć jest to znacząca kwota, to dla porównania koszt samej tylko regulacji rzek szacuje się na kwotę 70-90 mld, a do tego dochodzi jeszcze przygotowanie odpowiedniej infrastruktury, podnoszenie mostów itd... . Łączny koszt uruchomienia transportu wodnego (obejmujący infrastrukturę towarzyszącą, konieczne podniesienie mostów, budowę dróg dojazdowych i portów rzecznych) jest szacowany na 210 do 240 mld PLN.
Ogłoszone przez rząd plany użeglowienia największych rzek Polski są ambitne. Czy dostosowanie rzek do parametrów żeglugowych o znaczeniu europejskim to rzeczywiście dobry pomysł?
W żeglowne kanały miałyby zostać zmienione Odra, Warta, Bug i Dolna Wisła. Dotychczasowe doświadczenie pokazuje, że będą to zmarnowane pieniądze, bo wydane na realizacje wielkiej, pracochłonnej i... bezsensownej wizji. W Europie Zachodniej nawet 20% transportu jest realizowane za pośrednictwem żeglugi rzecznej, jednak średnie przepływy rzek takich jak Ren, Dunaj są kilkakrotnie większe niż te na Wiśle, nie wspominając już o Odrze, Narwi czy Warcie. Zmieniający się klimat, a wraz z nim powtarzające się susze i fale upałów, nie pozostaje bez wpływu na warunki żeglugowe.
Największą korzyścią z Drogi Wodnej Górnej Wisły jest lekcja, którą możemy z niej wyciągnąć - drogi wodne w Polsce to przedsięwzięcie korzystne jedynie dla tych, którzy będą je realizować.
Dla pozostałych obywateli oznacza to koszty finansowe i niepowetowane straty środowiskowe Publiczne środki mogą zostać zainwestowane w inne sektory, chociażby transformację polskiej gospodarki tak by ograniczyć skutki zmiany klimatu, sprawiedliwą transformację regionów górniczych czy chociażby edukację i służbę zdrowia.
Pozostaje pytanie, czy stać nas na to, żeby realizować stare plany za ogromne pieniądze podatników, mimo że mamy tańsze i sprawdzone alternatywy?