ŚRODOWISKO
ZAANGAŻUJ SIĘ
KONTAKT
-
Fundacja WWF Polska
ul. Usypiskowa 11
02-386 Warszawa
kontakt@wwf.pl
Miał tylko 13 kilogramów, czyli zaledwie połowę tego, ile powinien ważyć dorosły samiec rysia. Był zainfekowany świerzbowcem i skrajnie wycieńczony. Rudy to pierwszy ryś wypuszczony w ramach projektu reintrodukcji tych kotów w Polsce północno-zachodniej. Miał dużo szczęścia. Pomógł mu człowiek, a konkretnie przyrodnicy z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego (ZTP).
Znalezienie Rudego nie było proste. Już na początku listopada ZTP otrzymywało sygnały od mieszkańców, że w okolicy Drawska Pomorskiego widywany jest ryś. Sprawdzając monitoring wszystkich działających obroży osobniczych, okazało się, że żaden nie przebywa w tej lokalizacji. Gdy pod koniec listopada przyrodnicy zostali poinformowani przez jednego z mieszkańców, że ryś zagryzł kilkanaście kur w kurniku, postanowili poszukać go w terenie.
Według właściciela gospodarstwa, któremu ryś zabił kury, kot wyglądał dobrze i wszystko było z nim w porządku.
„Kiedy wszedłem na posesję, zobaczyłem go, leżał na słomie. Kiedy z kolei on mnie zobaczył - zniknął. Miałem przygotowany aplikator z substancją do sedacji, ale nie użyłem go, nie zdążyłem. Rozstawiłem więc żywołówkę, włożyłem w nią kurę, którą wcześniej ryś upolował, zamontowałem też w żywołówce system nadawczy. Około 5 nad ranem następnego dnia dostaliśmy sygnał, że ryś się złapał” - mówi Maciej Tracz z Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego.
Po dotarciu na miejsce i wstępnych oględzinach zwierzęcia wyszło na jaw, że ryś wcale nie ma się dobrze. Osobnik był prawie pozbawiony sierści, przez co niemożliwa była jego identyfikacja po układzie centek. Diagnoza: świerzbowiec, stan: ciężki. Skan wszczepionego wcześniej chipa pozwolił zidentyfikować rysia. Okazało się, że to Rudy – pionier projektu reintrodukcji rysia na Pomorzu Zachodnim. Mimo że obroża telemetryczna przestała już nadawać, tożsamość rysia potwierdził jej numer. Decyzja musiała być szybka – ryś pojechał do ośrodka rehabilitacji w Stobnicy.
Tam zajął się nim weterynarz ZTP. Okazało się, że Rudy waży zaledwie 13 kilogramów. Był skrajnie wycieńczony i niedożywiony. Od razu podano mu leki. Pozostało jedynie czekać, czy organizm rysia podejmie walkę i dobrze zareaguje na wprowadzone leczenie. Kolejne dni były kluczowe. W końcu po kilku dobach nadszedł sukces – Rudy zaczął jeść!
Stan Rudego poprawiał się z dnia na dzień, kot odzyskał apetyt, nabrał masy. Pod koniec grudnia kolejne badanie przyniosło dobre wieści: świerzbowiec został pokonany! Przed Rudym zostało teraz odbudowanie kondycji, a potem powrót na wolność. Oczywiście z nowym nadajnikiem.
Chorobę, która potocznie zwana jest świerzbem, powodują pasożytnicze roztocza. Występuje ona zarówno u ludzi, jak i zwierząt. Można dość skutecznie leczyć ją farmakologicznie. Jednak takie rozwiązanie zwykle jest niedostępne dla zwierząt żyjących na wolności. Dlatego świerzbowiec jest niestety często wyrokiem dla dzikich zwierząt – gubią one sierść i zęby, od drapania niezwykle swędzącej skóry pojawiają się otwarte rany, co jest prostą drogą do kolejnych infekcji. Osłabione zwierzę kieruje się do ludzkich osad w poszukiwaniu łatwej zdobyczy: kur, królików czy kotów. A to generuje konflikt z człowiekiem.
Według badań naukowych choroba ta najczęściej występuje u drapieżników socjalnych. Żyją one rodzinnie w norach, a to ułatwia przenoszenie się choroby. Przykładowo na terenie Puszczy Białowieskiej świerzb był najczęściej stwierdzany u lisów (19 proc. badanych zwierząt), borsuków (9 proc.), wilków (7 proc.) i jenotów (6 proc.). Świerzb rozpoznawany jest również u rysi, a przy niskiej liczebności małych populacji może stanowić duże zagrożenie dla tego gatunku.
„Choroba ta jest notowana zarówno u rysi wypuszczonych na wolność w ramach reintrodukcji, jak i w dzikich populacjach tego gatunku, np. w Puszczy Białowieskiej i w populacji karpackiej. Pojawianie się tej choroby u rysi związane jest z tym, że polują na lisy lub jenoty i w ten sposób mogą się od nich się zarażać. Nie bez znaczenia może być chwilowe osłabienie organizmu. Wtedy choroba zaczyna się szybko rozwijać, skutkując coraz mniejszymi zdolnościami zdobywania pokarmu. W przypadku mało licznych, lokalnych populacji rysi strata nawet niewielkiej liczby zwierząt może mieć bardzo negatywne konsekwencje i prowadzić do zniknięcia gatunku z jakiegoś obszaru. Dlatego tak ważna jest pomoc rysiom w ramach prowadzonego programu reintrodukcji.Tu liczy się każdy osobnik, bo gdy wyzdrowieje, będzie mógł wrócić do natury i wzmocnić nowo powstające populacje tego drapieżnika” - mówi Stefan Jakimiuk, ekspert w zakresie ochrony gatunków Fundacji WWF Polska.
Rudy ma 6 lat. Do Polski trafił z Niemiec w 2018 roku, a naturze został zwrócony dokładnie 23 stycznia 2019 roku. To pierwszy ryś wypuszczony na wolność w ramach projektu „Powrót rysia do północno-zachodniej Polski”, który ZTP realizuje razem z Instytutem Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży oraz Ośrodkiem Kultury w Mirosławcu, przy wsparciu WWF Polska. Ryś na wolności radził sobie bardzo dobrze – już w pierwszym sezonie doczekał się potomstwa, dwóch kociąt. Niestety nie mamy danych o kolejnych miotach, ponieważ jego obroża telemetryczna przestała działać w sierpniu 2020 roku. Wiemy dobrze, że to silny samiec, Rudy na 102!
Rudy to pierwszy, ale nie ostatni ryś wypuszczony na wolność. Od 2019 roku ZTP, współpracując z WWF Polska, wypuściło na wolność 63 rysie, głównie w województwie zachodniopomorskim. 2021 rok przyniósł prawdziwy urodzaj kociąt, bo urodziło się ich 17, a w jednym z miotów można było doliczyć się aż 4 maluchów. Z prowadzonych przez ZTP obserwacji wiemy, że młode już uczą się polowania i rozwijają się bardzo dobrze. Nadal przebywają pod opieką matek, z dala od ludzi.